Radziecki pistolet maszynowy skonstruowany przez Gieorgija Szpagina w roku 1940.
Tło historyczne:
Pistolety maszynowe PPSz i ich charakterystyczne bębnowe magazynki znalazły poczesne miejsce wśród wojennych symboli Armii Czerwonej. Trudno jednak uwierzyć, że w okresie międzywojennym jej dowódcy mieli pistolety maszynowe w pogardzie i to chyba jeszcze większej niż generalicja brytyjska, chociaż z zupełnie innych powodów. Po prostu, w ówczesnej ocenie radzieckich sztabowców, uzbrojenie prostych sołdatów w taką broń nie przyniosłoby żadnego pożytku, za to doprowadziłoby do gigantycznego marnotrawienia amunicji.
Co prawda w roku 1934 Wasilij Diegtiariew skonstruował całkiem przyzwoity pistolet maszynowy PPD, który nawet przyjęto do uzbrojenia, ale w ciągu kilku lat wyprodukowano ich zaledwie nieco ponad 4 tysiace sztuk (co w radzieckiej skali było liczbą mikroskopijną), a na początku 1939 zdjęto z produkcji w ogóle, uznając za... broń nieprzydatną i nieperspektywiczną (!!!).
Już kilka miesięcy później decydenci uświadomili sobie ogrom popełnionego błędu. Podczas wojny radziecko-fińskiej (która wybuchła w grudniu 1939) okazało się, że pogardzani "fińscy narciarze" dysponują bronią, która w bezpośrednich starciach po prostu eksterminuje najeźdźców - mianowicie pistoletami maszynowymi Suomi Kp/31. W te pędy wznowiono więc produkcję PPD, które teraz w wersji PPD-40 wyposażono teraz w pojemne magazynki bębnowe, "żywcem" skopiowane z fińskich.
W tym samym okresie Stalin powziął także ambitny zamiar wielkiej modernizacji Armii Czerwonej i wyposażenia jej w nową generacje broni. Wiązało się to z przygotowaniami ZSRR do planowanej wielkiej wojny w Europie "by pokonać faszyzm i przy okazji wyzwolić proletariuszy uciskanych przez kapitalistów". Wyciągnięto też wnioski z lokalnych wojen 1938-40 (zwłaszcza wojny z Finlandią) i mimo wieloletniej niechęci, teraz spojrzano przychylnym okiem na pistolety maszynowe.
Takie było tło serii konkursów na nowa broń strzelecką dla Armii Czerwonej: pistolet, pistolet maszynowy, karabin samopowtarzalny oraz karabin maszynowy.
Broń Diegtiariewa (PPD) miała jedną podstawową wadę - wymagała sporego nakładu pracy na wyprodukowanie jednej sztuki, jako, że większość jej elementów wymagała obróbki skrawaniem (frezowanie z bloków). Sam konstruktor przystąpił oczywiście do nowego konkursu, ale tym razem uznanie komisji zyskała konstrukcja jego ucznia i współpracownika - Giergija Szpagina. Konstrukcja Szpagina była zarówno lepiej przystosowana do masowej produkcji (co tylko się dało wytłaczano z grubych blach), jak i ergonomiczna - rozkładanie broni było bardzo proste i intuicyjne, a jej kluczowe wymiary, położenie celownika, przełączników itp były identyczne jak w PPD, co bardzo upraszczało przeszkolenie żołnierzy na nową broń. Tu warto podkreślić, że wbrew spotykanym czasami "rewelacjom", broń Szpagina nie miała nic wspólnego z fińskim Suomi Kp/31, poza wspomnianym magazynkiem bębnowym.
Podczas zakładowych i państwowych prób okazało się także, że cechy taktyczno-techniczne nowego pistoletu maszynowego również wyraźnie przewyższają średnią. Broń była dość celna, niezawodna, wytrzymała i odporna na zabrudzenia oraz wszelkie trudy eksploatacyjne. Nic dziwnego, że w grudniu 1940 podjęto oficjalną decyzję o przyjęciu jej na uzbrojenie, pod oznaczeniem "PPSz obr. 1941" (PPSz = "Pistoliet - Puliemiot Szpagina").
Produkcję ulokowano w nowym zakładzie w Zagorsku pod Moskwą (Fabryka Nr 367), gdzie PPSz zaczęto wytwarzać od lipca 1941. Już po czterech miesiącach jednak, wobec postępów niemieckiej ofensywy, fabrykę ewakuowano do Wiatskich Polian, które stały się głównym i największym producentem tej broni (ponad 2 miliony sztuk). Podczas wojny, produkcje uruchomiono także w kilkunastu innych zakładach. Co ciekawe, sami historycy rosyjscy nie są obecnie w stanie jednoznacznie ustalić dokładnej ich liczby, jako że niektóre mniejsze zakłady nie nanosiły na broni swoich znaków, albo wytwarzały broń „pod szyldem” większych wytwórców. Podobnie nie sposób też obecnie określić liczby wyprodukowanych egzemplarzy broni - w każdym razie ocenia się ją na około pięć i pół miliona.
Wśród czerwonoarmistów broń szybko zaczęła być nazywana "Pepeszą" lub "Bałałajką", zaś żołnierze niemieccy ochrzcili ja podobną nazwą - "Molotow-Gitarre" ("Gitara Mołotowa").
W 1942 rozpoczęto do "Pepesz" produkcję magazynków łukowych, tańszych i bardziej niezawodnych niż bębnowe, które wytwarzano jeszcze do 1944. Magazynki bębnowe wymagały indywidualnego pasowania do konkretnego egzemplarza broni, a co gorsza, uciążliwie i powoli się je doładowywało. Dotychczasową jednostke ognia - 142 naboje (dwa magazynki bębnowe - jeden przy broni i jeden w torbie) zastąpiono prawie identyczną - 140 nabojów (cztery magazynki łukowe - jeden przy broni i trzy w torbie).
Po wojnie "Pepesze" produkowano na licencji w wielu krajach, m. in. w Polsce w radomskich Zakładach Metalowych im. Gen. Waltera (głównie na eksport do "krajów zaprzyjaźnionych"). W ludowym Wojsku Polskim wycofano je dość szybko, a jako powojenny standard przyjęto pistolety maszynowe Sudajewa). W każdym razie „Podręcznik szeregowca” z roku 1960 już nie wykazuje PPSz (czyli „pistoletu maszynowego wz. 41”) wśród etatowej broni polskiej piechoty, chociaż zalicza do niej jeszcze karabiny Mosina wz. 91/30 i wz.44.
Opis eksponatu:
Pistolet maszynowy PPSz (PPSz-41) o numerze seryjnym WZ9522 (cyrylicą: ВЗ9522), wyprodukowany w zakładach "Mołot" (Wiatskije Poliany) w roku 1944. Broń już z drobnymi modyfikacjami wprowadzonymi w toku produkcji w latach 1943-44: uproszczony celownik, zamknięta osłonia muszki, bakelitowy zderzak zamka itp. Na zdjęciach pokazano ukompletowanie z magazynkiem bębnowym oraz z magazynkiem łukowym.
Na zdjęciu wojennym widoczny jest młodszy sierżant gwardii Piotr Osipowicz Bołoto ze swoja „Pepeszą”. Front stalingradzki, lipiec 1942. Warto zwrócić uwagę, że z niezrozumiałych powodów żołnierz nosi dwa pasy główne… Zdjęcie wykonał fotograf wojenny Wiktor Tiemin, kolorowanie współczesne.